W tym roku wydatki Szwecji na imigrantów mogą przekroczyć wydatki na cele wojskowe.
Szwecja w ubiegłym roku przyjęła 163 tys. imigrantów, co stanowi aż 1,6% jej populacji. Większość z nich czeka na rozpatrzenie wniosku azylowego, co oznacza, że nawet gdyby chcieli pracować, nie mogą.
Do tego czasu mają zapewnione mieszkanie i wyżywienie. Imigranci mają wolną rękę i mogą robić co tylko zechcą. W ośrodkach dla imigrantów kwitnie przemoc fizyczna i seksualna.
Szwedzki system państwa dobrobytu zaczyna się jednak załamywać pod ciężarem największej od czasów 2 Wojny Światowej fali imigrantów. System opieki społecznej Szwecji już trzeszczy w szwach. Nie był zaprojektowany na tak wielki napływ imigrantów.
Nawet politycy z partii opowiadających się za przyjmowaniem imigrantów zaczynają twierdzić, że nie ma możliwości utrzymania poziomu zabezpieczeń socjalnych na dotychczasowym poziomie, ponieważ zabraknie na nie pieniędzy.
Już teraz szacuje się, że wydatki na samych imigrantów przekroczą budżet obronny Szwecji. Podatki w Szwecji już są wysokie, przez co rządzący mają małe możliwości manewru. Mogą albo zmniejszyć wydatki na emigrantów, albo obniżyć jakość świadczeń publicznych, do których obywatele tego kraju są już przyzwyczajeni.
Sytuacja doprowadza do wzrostu poparcia dla partii antyimigranckich. Szwecją socjaliści rządzą już od wielu dekad, ale teraz poziom ich poparcia jest najniższy od 50 lat i wynosi 21%. Poparcie dla antyimigranckiej partii Szwedzkich Demokratów ciągle rośnie i wynosi już 18%.
Źródło: bloomberg.com, kresy.pl, forsal.pl
Brak komentarzy