Prawicowy dziennikarz Łukarz Warzecha skomentował na łamach Wirtulanej Polski ustawę o ziemi Prawa i Sprawiedliwości.
Zdaniem autora polską ziemię przed obcym kapitałem można byłoby chronić, nie naruszając wolności Polaków.
- Najgłośniej było o tym, że w zakazie obrotu ziemią uczyniono wyjątek dla Kościoła. Jak to zwykle bywa, temat kościelny stał się leitmotivem dyskusji, podczas gdy uchwalona w czwartek „Ustawa o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw” jest godna uwagi z innego powodu: stanowi brutalne – być może najbardziej brutalne w III RP – uderzenie w prawo własności. Właściciele ziemi rolnej, szczególnie ci niebędący rolnikami, zostali jednym aktem prawnym pozbawieni możliwości swobodnego dysponowania swoją własnością, która zresztą w tym samym momencie drastycznie straciła na wartości - przekonuje Warzecha.
- To podejście wyjątkowo prymitywne. Tak jakby chcieć naprawiać komputer za pomocą cepa. Można by rzec, że na poziomie metapolitycznym ustawa uchwalona przez PiS jest znacząca – pokazuje, jak partia rządząca postrzega kwestię własności. Można by, ale byłby to błąd. Masowy wykup ziemi przez cudzoziemców może być bowiem faktycznie problemem i postawienie tu jakichś barier nie jest bezzasadne - dodaje.
Źródło: wp.pl
Brak komentarzy